czwartek, 7 sierpnia 2014

"Złe" towarzystwo. - CZĘŚĆ 1 (Seunghoon - WINNER)

Nie pamiętam ile lat temu ostatnio byłam w Korei Południowej.
A tak szczerze - to za cholerę nic nie pamiętam z tego kraju.
A najlepsze jest to, że jestem Koreanką... W połowie.

Nazywam się .___. i mieszkam w Japonii. W listopadzie skończę szesnaście lat.
Mój ojciec to Koreańczyk chińskiego pochodzenia a matka jest Japonką.
Chodzę do szkoły dla obcokrajowców, tylko dlatego, bo mój ojciec sobie tego zażyczył. Chyba chce, bym była bliżej z Koreą niż z Japonią.. Albo po prostu chce, bym w przyszłości wyemigrowała do Korei Południowej i została lekarzem. Taką mi planują przyszłość.
Na całą szkołę mam tylko jedną przyjaciółkę. Koreankę.
Mieszka w ładnym, dużym domu obok mnie i znamy się odkąd zamieszkała w Kraju Kwitnącej Wiśni. To  już chyba siedem lat..
W naszej przyjaźni, to ja jestem tym mózgiem a ona raczej... Tą, która często nie wie co mówi, ale cóż... Nie jej wina, że to ja jestem idealna.
I te myśli mnie gubią. Uważam, że jestem najlepsza.
Chociaż nie jest to całkowicie bujda. Jestem najlepszą uczennicą w szkole, szczególnie z przedmiotów ścisłych i angielskiego. Nawet japoński mi nieźle idzie.
Ostatnio moja przyjaciółka... O, nie wymieniłam jej imienia, prawda? Lee Seung Min.
W każdym razie, zaproponowała mi wyjazd razem z jej rodziną do Korei na wakacje. Moi rodzice się od razu zgodzili, a ojciec od razu zaczął rozmawiać z panią Lee o lotach samolotów.
Poczułam się wyganiana z mojego własnego domu, z moich czterech ścian. To nie jest oczywiście pierwszy raz - co roku jeżdżę na wakacje z rodziną Lee. Chociaż pierwszy raz wylatujemy do Korei.
Nie muszę się pytać gdzie lecimy. Dobrze to wiem. Jest to Seoul.
Skąd to wiem? Otóż Seung Min ma brata bliźniaka. Z opowieści wywnioskowałam, że to totalny idiota i nie ma szans, żebym go polubiła.
No, w każdym razie mieszka on w Seoulu razem z ojcem i jeszcze jednym bratem. Ich rodzice się nie rozwiedli. Po prostu ojciec przez sprawy służbowe musiał wrócić do Korei Południowej na kilka lat.
Oczywiście przylatują co roku na kilka tygodni, ale Seunghoon - bo tak nazywa się chłopak - chce jak najszybciej wracać do swojego domu.
I to tak wychodzi, że widziałam go ze dwa razy w życiu. Ostatnim razem było to chyba pięć lat temu. Uderzył mnie piąchą w twarz, kiedy bawiliśmy się w chowanego. Jak jutro będziemy już w Korei, oddam mu cztery razy mocniej...
No ale nie zagłębiajmy się w szczegóły. Po prostu, najzwyczajniej w świecie, go nie lubię.
A, jeszcze kiedy miałam dziewięć lat i dopiero co rodzina Lee się wprowadziła - podrapał mnie w czoło i do tej pory mam bliznę. Dlatego mam grzywkę i nie chcę, by ktokolwiek to zobaczył.
Ale zemsta będzie.
On mi podrapał czoło - ja mu wydrapię oczy.


Wchodząc razem z panią Lee, Seung Min i jej starszym bratem - Seungjongiem...
Tu się zatrzymajmy na chwilę.
Jak aż tak bardzo można mieć zryty łeb, by nazwać czwórkę dzieci tą samą cząstką imienia? Jeszcze parkę rodzeństwa zrozumiem... NO ALE CZWÓRKĘ?! To chore...

- Dzień dobry. - powiedzieliśmy wszyscy widząc pana-tatę (kazał mi się tak nazywać...) i kłaniając się. Mój wzrok skierował się w stronę, gdzie stało dwóch dosyć wysokich chłopaków. Zapewne Seunghoon i Seunghyun. Matka także spojrzała na nich i szybko do nich podbiegła, rzucając im się na szyje.

Po długim powitaniu, jeden z braci (wyglądali  bardzo podobnie, więc nie wiem który to który. Zresztą ostatnio widziałam ich pięć lat temu, co się dziwić?) pokazał mi i Seung Min nasz malutki pokój z trzema łóżkami i dwoma prowizorycznymi na podłodze.
Całe rodzeństwo i ja będziemy w jednym pokoju, no zajebiście.
Wszyscy się zebraliśmy i poszliśmy na obiad, który ugotowali wspólnymi siłami. Nie był taki bardzo zły, ale jadałam lepsze.  I tak najlepszą kucharką na świecie jest pani Lee. Jej mąż przy niej jest jak Seung Min przy mnie w matematyce.
Po obiedzie wszyscy usiedliśmy na kanapach w dość dużym salonie. Meble były w odcieni jasnego drewna, a pomiędzy dwoma półkami wisiał telewizor.
To nie wszystko. Wystarczyło spojrzeć w dół a pod stołem można było zobaczyć biały jak puch i taki sam w dotyku dywan.
Zapomniałam wspomnieć o tym, że rodzina Lee jest dosyć bogata. Znaczy ja też. To chyba dlatego nasze rodziny się lubią..
- Hoonie! - krzyknęła mama Seung Min patrząc się na szczupłego chłopaka. Z wyglądu fuj. Eye smile, nie ma oczu i wygląda jak taka typowa buła. - Jak tam w szkole?
- O tym, to może ja się wypowiem.- pan-tata spojrzał na najmłodszego syna z wymalowanym zniesmaczeniem na twarzy.- Twojemu synalkowi opuściły się oceny i to sporo.
Chłopak wlepił wzrok w ścianę.
- Co? Seunghoon?
- Masz jednego najmłodszego syna...
- Który jest też twoim synem, Jonghyun.
- Minhoon...
O. Tu też na chwilę się zatrzymajmy.
Jak można mieć na imię Minhoon? To w ogóle jest takie imię? 
To brzmi jak nazwa grzyba... "Mamo, mamo, zobacz jakiego wielkiego minhoonmura zebrałem!"
Minhoon to chyba pairing kogoś z B2ST...
- Seunghoon, o co chodzi? - matka spojrzała się wyniośle na syna a ten westchnął.
- Nie ważne.
- Ważne. Zadajesz się ze złym towarzystwem?
- Jego koledzy najprzyjemniejsi nie są... - wtrącił się ojciec. Seunghoon spojrzał się na niego jak na karalucha.
- Zamknij się. - wycedził chłopak przez zęby i wyszedł z pokoju. Potem było słychać tylko trzask zamykanych drzwi wejściowych.
- Ej, ty szczeniaku... YAH! GDZIE TY IDZIESZ?! - głowa rodziny wstała z kanapy i szybko wyszła z domu.

Stwierdzenie pierwsze: Seunghoon to jakieś emo?

-  Twój bliźniak coś długo nie wraca.. - powiedziałam wyglądając przez okno. Jest już po dwudziestej pierwszej, a ten nawet nie dał minimalnego znaku życia.
- Jeżeli ma taki sam zmysł orientacji co ja, do domu to raczej już nie wróci.. - Seung Min zaczęła się śmiać. - Ale lepiej do niego zadzwonię. Chcę z nim porozmawiać.
Dziewczyna wyjęła swój telefon i wybrała numer brata. W pokoju rozległ się dzwonek telefonu.
- Nie wziął go? - zdziwiła się podnosząc dosyć duży, czarny smartfon. - Przecież on bez niego z domu nie wyjdzie... Seunghyun!- krzyknęła widząc najstarszego brata. - Widziałeś gdzieś Seunghoona?
- Jak wychodził. - burknął i wszedł do łazienki.
- Burak jak zawsze.. - moja przyjaciółka spojrzała się na drzwi do łazienki i pokazała im środkowego palca. - ._____., idziemy.
- Gdzie? O tej godzinie? - spojrzałam się na nią wzrokiem zbitego psa - Seung Min, tak mi się nie chcee...
- Idziemy.
- Dobra. Ale stawiasz mi obiad.
- Kurczaka z ryżem?
- Taak..


Na razie nie przyjmuję zamówień - po pierwszym rozdziale Rasistki w Korei tak zrobię :3

~Suyeon

2 komentarze:

  1. Fajny pierwszy rozdziałek :3
    Tylko trochę krótki >.<
    Czekam na dalszą część :D
    Wowowwo WINNER jeszcze dobrze debiutu nie mieli, a już z nimi ff piszą! xd

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki? Naprawdę? xd.
      Chyba za bardzo rozpieszczałam z opowiadaniem z Zico, za długie rozdziały są xd.
      A co do WINNERów..
      Oni są tak wspaniali, że muszę o nich pisać! xd.

      Usuń