piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział VIII - Sen.

Zaraz po powrocie położyłaś się spać.
Śniła ci się pewna scenka.
Papierowe drzewka, krzaki. Mnóstwo ludzi na widowni, w tym twoi znajomi ze szkoły. Stałaś pośrodku sceny, jako czerwony kapturek. Miałaś koszyk jabłek i chodziłaś sobie w tę i we w tę. Nagle z za krzaka wyskoczył wilk.
- To jest wilk, jestem wilkiem, auuuuuuuuu.... - mruczał.
Przyjrzałaś się mu. Był to Zico przebrany w strój wilczka, który miał za zadanie cię zwieść.
- Wilku, co ty tu robisz ? - zapytałaś się.
- Nie jestem wilkiem... Jestem ulfem.
- Ulfem ? - zdziwiłaś się.
- Tak... - zastanowił się. - Kapturku, co masz w tym koszyczku ?
- Jabłka.
- JAAAAAABŁKAAAAAAA !!!
Nagle na scenę wbiegł jakiś białowłosy osobnik. Miał czerwoną czapeczkę z daszkiem, czerwone spodenki na szelkach i białą koszulę. Wyglądał bardzo słodko, ale zarazem, jego poważna i co najważniejsze, przystojna twarz, sprawiała, że wyglądał dość śmiesznie.
- Macie jabłka ? - zapytał was, wytrzeszczając oczy.
- Ja nie ma....
- ONA MA ! - przerwał ci wilk.
- MASZ MOJE JABŁUSZKA ?!
- To dla babci ! Chora jest ! Ma niedobór jabłkowników.
- Niedobór czego ? - zapytał się chłopak w czapeczce.
- Jabłek. W skrócie Jabłkowników. Jabłkowniki rosną na jabłecznikach które są jabłonkami z jabłecznymi jabłecznikami, które z jabłeczną polewą są wyśmienicie jabłkowe. - wytłumaczyłaś mu.
- Aaa, to wszystko wyjaśnia.
Chwila ciszy. Zico a'la wilk, zaczął gonić za własnym ogonkiem.
- A tak w ogóle - powiedziałaś - Jak masz na imię ?
- Jestem Smoczek ! Lubię zgrabne tyłki i jabłka. Ah i mam czarną kartę kredytową.
- Miło mi poznać. Muszę iść do babci. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - powiedziałaś mu na pożegnanie.
- ALE W SCENARIUSZU MIAŁEM IŚĆ Z TOBĄ ! - zawołał, nadymając policzki, krzyżując ręce na piersiach i zaczynając tupać nóżką.
- To dawaj.
Nagle sceneria się zmieniła. Staliście przed skromną chatką, która jak się domyślałaś, była twojej babci. Była ona wybudowana z białego kamienia, z czerwonym dachem i ładnymi, dużymi oknami. Wokół niej wiło się pnącze winogrona, a ziemię pokrywał mech. Całość była otoczona lasem.
Zapukałaś do drzwi. Usłyszałaś ciche *proszę*.
- Cześć babci.... - urwałaś, bo za tobą wkroczył Smok i zaczął :
- Siema babka, zdrowie dopisuje ? Wiesz, że zabrałaś moje jabłka, i teraz moje zdrowie się psuje ?
- Smok, wiesz, że zacząłeś rymować ?
- O, faktycznie...
- Nie ważne... - westchnęłaś i spojrzałaś się na babcię. - Babciu, ty wyglądasz jak azjata, ale masz taki duży nos... Jak to się stało ?
- Kiedy dużo jadłe... ZNACZY się, jadłam, nos mi przytył i nie chciał schudnąć. - powiedziała dziwnie niskim głosem.
- Babciu, masz strasznie dużą chrypę. Dobrze się czujesz ?
- Tak wnuczko... Możesz tu do mnie podejść ? - zapytała słabo
- NIE PODCHODŹ ! - krzyknęła jakaś osoba zza okna.
- Kim jesteś ?
Był to Yukwon. Stał z głową obwiązaną chustą, podpierając się na lasce. Miał doczepiony zakrzywiony nos, i dorobionego garba na plecach. Zignorował cię i zapytał zachrypniętym głosem :
- Czy tu mieszka Śnieżka ?
- Koleś... - powiedział Smoczek - Bajki ci się popierdzieliły.
- To gdzie ja jestem ? - zdziwił się.
- W Czerwonym Kapturku.
- Oh, przepraszam - powiedział - mam zanik pamięci krótkotrwałej. Do widzenia.
I poszedł. Wzruszyłaś ramionami i podeszłaś do babci. Tamta tylko zakasłała.
- Przyniosłam ci cały koszyczek jabłek. - powiedziałaś, kładąc go obok łóżka.
- Dziękuję.
- Chciałabyś jedno zjeść ?
- Chciałbym zjeść... CIEBIE - spod kołdry wyskoczył Ulf a'la Zico, i złapał cię w tali.
- NIE POZWOLĘ CI NA TO ! - krzyknął Smoczek.
- Patrz, jabłonka za oknem ! - sprowokował go Ulf.
- Gdzie ? Gdzie ? - podbiegł do okna i zaczął wyglądać.
Co za idiota.
- Co się tu dzieje ? - przyszedł myśliwy.
Myśliwym był... B Bomb. Stał, ubrany w bojówki, trzymając strzelbę w ręku, z wielką puchatą czapą na głowie. Wyglądał jakby dopiero co wrócił z Syberii.
- Proszę pana, ten Ulf ma wobec mnie złe zamiary. - powiedziałaś.
- If u know, what I mean. - Zico poruszył brwiami - Chcesz się dołączyć ?
Minhyuk zdjął czapę, odłożył strzelbę i powiedział :
- Właściwie, to czemu nie.
Zaczął do was podchodzić, kiedy nagle ktoś krzyknął :
- NIE PODCHODŹ !
Mam deja vu.
- Co ty tu robisz, stara kobieto ? - zapytał się B Bomb, U-Kwona.
- Czy tu mieszka Śnieżka ?
- Nie.
- ALE NA KARTECZCE JEST JEJ ADRES ! - krzyknął i spróbował się wyprostować, ale po chwili z powrotem się zgiął mrucząc pod nosem "yhh... yhh... chyba dysk mi wypadł...".
- Ale ona tu nie mieszka ! - do rozmowy wtrącił się Smok, który dalej szukał jabłonki. - Wyeksmitowali ją ! Jak miała siedmiu chłopa na głowie, to się nie dziw, że jak najszybciej stąd zwiała. A po za tym, pani już u nas była. - dodał.
- Ja ? Nie przypominam sobie.
- Masz zanik pamięci krótkotrwałej.
- Nie pamiętam.
Gdyby nie to, że Zico trzymał ci ręce, strzeliłabyś sobie facepalma. Właściwie to i nawet dobrze, bo mogłabyś sobie siniaka nabić.
A kłótnia dalej trwała.
- ONA TU NIE MIESZKA !
- ALE NA KARTECZCE JEST JEJ ADRES !
- ALE MÓWIŁEM PANI, ŻE SIĘ WZIĘŁA I ZBUNTOWAŁA, SPAKOWAŁA TECZKI I MIESZKA TERAZ U MATKI.
Yukwon ucichł i zaczął analizować fakty.
- Trzeba było tak od razu, a nie mi pan dupę zawraca.
Smoczek aż otworzył buzię ze zdziwienia, zacisnął pięści i zaczął mamrotać do siebie jakieś słowa. Jedyne co usłyszałaś to takie : Ja już jej dam dupę zawracać... Jakby miała jeszcze jakąś fajną, to okej... Ale taką starą... Niech tu przyjdzie jeszcze raz.
B Bomb z powrotem spojrzał się na ciebie. Zaczął do was podchodzić.
- Albo jednak się rozmyśliłem - powiedział Zico - zatrzymam ją tylko dla siebie.
Po tym zdaniu, rzucił cię na łóżko, ale na twoje nieszczęście łóżko nagle zniknęło i pojawiła się wielka góra jabłek. Upadek na nie był dość bolesny.
- Jaaabłkowy raaaaj ! - krzyczał Smok, wbiegając w nie i przy okazji spychając cię z tej góry, co spowodowało, że wylądowałaś na podłodze.
- To bolało ! - krzyknęłaś oburzona.
Ale Smoczek cię nie słuchał. Był zaślepiony miłością do jabłek i był dosłownie w raju.
- Powracając do czerwonego kapturka... - powiedział B Bomb, ale przerwało mu donośne otworzenie drzwi chatki.
W progu stanął Zelo. Miał na sobie strój rodem z Matrix'a. Zaczął rozglądać się po domku.
- Czy zastałem Zico vel Ulfa ? - zapytał.
- To ja. - powiedział Jiho, wychodząc na środek.
- Jesteś aresztowany, za sześć napastowań seksualnych pod rząd. - Junhong zdjął jedną ze swoich czarnych rękawiczek i spojrzał na paznokcie.
- Ile ? - zdziwił się Zico.
- Sześć. Widzę, że siódma już się szykuje. - spojrzał na ciebie porozumiewawczym wzrokiem.
- Ah, to fart, że tylko połowa to zgłosiła... - powiedział głośno, ale po chwili przerwał i zakrył sobie usta ręką.
- Czyli dwanaście napaści ? Miło wiedzieć. A teraz grzecznie do radiowozu, Zico. - powiedział, wskazując mu różowy radiowóz stojący przed chatką.
- NIGDY ! - Wilczek pokazał swoje pazurki i chciał podrapać Zelo,  lecz niestety się potknął i podrapał Minhyuka.
Ten, cały w różowej krwi, złapał Zico za ucho i powiedział.
- Człowiek człowiekowi wilkiem... Ale wiertarka wiertarce wiertarka. - powiedział mega poważnym głosem.
- Święta racja ! - krzyknął Smok, trzymając w buzi jabłko.
Eee ?
- Wiertarka to sens mojego życia - powiedział patrząc się na Wilka strasznym wzrokiem - ale nie wiem, jeszcze dlaczego.
Zico złapał za rękę B Bomba i zaczął ją łaskotać. Ta zaczęła się śmiać i puściła jego ucho. Wilk szybko odbiegł od myśliwego. W tym samym czasie, Zelo postanowił wkroczyć do akcji. Wyciągnął zza pasa różowy pistolet na wodę i zaczął celować nim w Ulfa.
- Rączki do góry i do radiowozu. - powiedział spokojnie.
Ale Wilk go nie słuchał. Podszedł do Jabłkomaniaka i powiedział :
- Smok, jak ich załatwisz, to załatwię ci do końca życia ładne dupy i jabłka.
- Jakie ładne ? Jakiś przykład ? - zapytał, obierając sobie jabłko.
Zico wyciągnął zza futerka zdjęcie Amber i mu pokazał. Ten zrobił wielkie oczy i się zgodził.
- Różowy pistolecik ? - zapytał się Zelo, wstając - To już dawno nie w modzie...
- Ikona mody się odezwała.
- No a nie ?! - oburzył się Smok. - Koniec tego. Zdenerwowałeś mnie.
Wyciągnął z kieszonki swoich czerwonych spodenek czarną kartę kredytową.
- POZNAJ TEN BÓL ! - krzyczał, śmiejąc się przy tym jak psychopata, rzucając kartą w Junhonga.
- Niee-ee... - powiedział, ledwo ją unikając. - Niszczysz różową aurę tego miejsca ! Koniec tego ~!
Zelo wyciągnął z kieszeni różową bazookę w kwiatki, i zaczął celować nią w Jabłkowego Chłopca.
Ten wyciągnął z kieszeni jakąś kopertę, z której wysypały się czarne karty kredytowe.
Minhyuk, dorwał się do swojej strzelby, która jak się okazało, była wiertarką.
Już zaczynali w siebie uderzać, kiedy nagle drzwi otworzyły się z hukiem.
- CZY TU MIESZKA ŚNIEŻKA ?
- NIE, NIE MIESZKA, YUKWON ! - Krzyknął Smok - MÓWIŁEM CI JUŻ ! BYŁEŚ TU DWA RAZY !
- JA TU JESTEM DOPIERO PIERWSZY RAZ !
- MASZ ZANIK PAMIĘCI ! - krzyknął Minhyuk, także zdenerwowany.
- NIE PRZYPOMINAM SOBIE !
- U-Kwon. - powiedział spokojnie Zico, podchodząc do niego - Jak mogłeś... Zabrać mi moją książkę ?
- Jaką książkę ? - zdziwił się.
- Siedmiu i...
- AA ! - przypomniał sobie - To nie ta bajka ! Sorry !
I wyleciał z domku, używając laski jako miotły.
Eee ?
Z domku zniknął dach i ujrzałaś jak jakiś meteoryt leci w waszą stronę.
- Patrzcie, kamyczek leci - powiedział Smoczek patrząc się rozmarzonym wzrokiem w niebo.
Wilk natychmiastowo do ciebie podbiegł.
- Cieszę się, że jak umrę, to umrę z tobą. - powiedział, przytulając się do ciebie.
Smok przytulił się do jabłek, a Minhyuk usiadł na podłodze i zaczął wiercić w niej dziurę.
Meteoryt był coraz bliżej. Z chwilą uderzenia, otworzyłaś oczy. Z powrotem byłaś w swoim pokoju.
Jak dobrze, że to tylko sen.





Na koniec macie zdjęcie wyglądu naszego Smoka <3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz