piątek, 18 kwietnia 2014

Dzień dobry, ja po cukier. --- Niel (TEEN TOP)

Wracałaś późnym wieczorem do domu, tylko po to, by coś zjeść i pójść spać, bo w tym tygodniu zmieniała ci się zmiana - z popołudnia, na rano.
Pracowałaś jako kelnerka w małej, przyjaznej kafejce. Codziennie przychodziła tam większa grupka klientów, więc zawsze miałaś sporo do roboty, jako jedna z dwóch kelnerek.
Westchnęłaś, stając przed wejściem do swojego bloku po to, by wyciągnąć klucze i nie wydzwaniać do sąsiadów by otworzyli ci drzwi, co niestety już kilka razy się zdarzyło.
Po dłuższej chwili przeszukiwania swojej torby, znalazłaś upragnione klucze i jak najszybciej przekręciłaś je w zamku, myśląc sobie, że teraz tylko kilka schodków i jesteś w domu.
I tak było. Szybko wbiegłaś po schodkach, stając przed drzwiami z numerem 16. Zaciekawiło cię to, że naprzeciwko, przy mieszkaniu numer 18, stały jakieś większe paczki i kartony. Zapewne ktoś się wprowadza - pomyślałaś i wzruszyłaś ramionami, wchodząc do domu.
Był on malutki, ale wystarczający dla jednej osoby. Jeden pokój, łazienka i kuchnia.
Poszłaś do ostatniego z wymienionych pomieszczeń, by przygotować sobie jakąś prowizoryczną kolację i po szybkim wzięciu prysznica, nastawiłaś sobie budzik na piątą i poszłaś spać.
Z błogiego snu, wyrwał cię dźwięk swojego znienawidzonego budzika.  Uderzyłaś w niego z całej siły, ale ten się nie poddawał i dalej grał swoją uciążliwą muzyczkę. Chcąc nie chcąc, wstałaś i prosto mówiąc, pieprznęłaś nim o podłogę, bo nie było innego sposobu, by go uciszyć.
Ociągając się, powędrowałaś do łazienki, by się odświeżyć, a następnie do kuchni, by zjeść jakieś powierzchowne śniadanie.
Po 40 minutach wychodziłaś już z domu, tak, by na 6:20 być w pracy. Na szczęście, nie miałaś do niej daleko, więc równo o 6 już tam byłaś.
Dwie godziny później, razem z większością personelu, otworzyliście kafejkę, już witając pierwszych gości.
Wśród nich, był nieznany tobie dotąd chłopak, który usiadł sobie w kącie, zamawiając herbatę. 
- Przepraszam... - powiedział grzecznie, zaraz po otrzymaniu napoju. - Czy mógłbym dostać cukier ?
- Przecież cukierniczka powinna tu stać... - powiedziałaś, rozglądając się. - Ah, to nic. Zaraz przyniosę kolejną. Proszę chwilkę poczekać. 
Szybko pobiegłaś do kuchni, sięgnęłaś po cukiernicę i w przeciągu 40 sekund, już byłaś z powrotem.
- Dziękuję. - Chłopak uśmiechnął się, co sprawiło, że dopiero teraz spostrzegłaś jego strasznie duże usta. Odwzajemniłaś uśmiech, przeprosiłaś jeszcze raz i odeszłaś.
- Idealne do całowania, co ? - Twoja przyjaciółka, która też była kelnerką szturchnęła cię lekko w ramię i poruszyła znacząco brwiami.
- Powaliło cię ?


                      ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Po skończonej już pracy, wracałaś do domu. Na jutro, twoja szefowa dała ci dzień wolny, widząc jak ciężko pracujesz i jesteś przemęczona, staniem 10 godzin na nogach.
Zatrzymałaś się pod drzwiami swojej klatki i zaczęłaś szukać kluczyka, w swojej torbie. Jak się okazało, nie był on potrzebny, ponieważ drzwi otworzyły się od wewnętrznej strony i wyleciał z nich jakiś chłopak, zatrzymując się dosłownie 10 centymetrów przed tobą.
Był to ten sam chłopak, co siedział w kawiarni dzisiaj rano. Widząc, że to ty, wyprostował się i cofnął o kilka kroków.
- Dobry wieczór ? - zapytał niepewnie.
- Dobry wieczór.
- Czy pani mnie śledzi ?
- Nie, ja tutaj mieszkam.
- No to dobrze się składa ! - powiedział szczęśliwy, klaszcząc w dłonie - Bo ja też !
- Mieszkam tu od czterech lat... - powiedziałaś, przyglądając mu się nieufnie. - I jakoś sobie ciebie nie przypominam.
- No bo... Mieszkam tu od wczoraj.
- Ah, to dlatego te kartony... - wyszeptałaś patrząc na podłogę. - W każdym razie, miło cię poznać. Jestem ._____. ._______. (imię i nazwisko)
- Ahn Daniel.




                         ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

W końcu twoje wymarzone wolne. Spałaś, wygrzewając się w swoim ukochanym łóżku. Ponieważ dzisiaj nie miałaś nic ważnego do roboty, mogłaś spać, ile wlezie.
MOGŁAŚ... Tak, to dobre określenie.
Około godziny ósmej, kiedy jeszcze sobie smacznie spałaś, rozległ się głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Twój upragniony i błogi sen został przerwany, a ten, który go przerwał, musi zginąć.
Z rządzą mordu w oczach, podniosłaś się z łóżka i w swojej piżamie w misie podeszłaś do drzwi wejściowych.
Otworzyłaś je z rozmachem, z zamiarem nawrzeszczenia na tego, który cię obudził. A samym winnym był...
Twój nowy sąsiad.
- Dzień dobry, mam nadzieję, że pani nie obudziłem.. - powiedział z słodkim uśmieszkiem na twarzy.
- A nie widać ? - zapytałaś z irytacją w głosie, odkładając plan mordu na później - Czego chcesz ?
- Już jesteśmy na ty ? - zapytał zaglądając ci do mieszkania - Możesz mówić mi Niel, będzie krócej.
- Aish... - powiedziałaś, wypychając jego głowę z powrotem na klatkę schodową. - A więc Niel, czego chciałeś ?
- Masz pożyczyć cukier ?
Spojrzałaś się na niego i przywaliłaś sobie dłonią w czoło.
- Mam deja vu...
Chłopak tylko się uśmiechnął, a ty chcąc nie chcąc, poszłaś po pudełeczko z cukrem i po chwili mu je wręczyłaś.
- Dzięki. Chcesz przyjść na herb...
- Nie.
I zatrzasnęłaś mu drzwi przed nosem, by po chwili z powrotem położyć się spać.

Obudziłaś się o dziesiątej. Leniwie podniosłaś się z łóżka i poszłaś zrobić sobie herbaty.
Ponieważ wstawiłaś wodę i miałaś trochę czasu, postanowiłaś wynieść śmieci. Wzięłaś dość ciężki worek i otworzyłaś drzwi na klatkę.
W tym samym momencie z drzwi na przeciwko wyleciał Niel. Dosłownie wyleciał, bo najwyraźniej biegł, potknął się o próg i zaczął machać rękoma, by utrzymać równowagę. Zatrzymał się kilka centymetrów od ciebie, po chwili podnosząc głowę i wyszczerzając zęby.
-  Czeeeść.
Zmierzyłaś go chłodnym wzrokiem, a ten się wyprostował i zrobił słodkie oczy.
- No co ? Tylko się potknąłem.
- O jedno potknięcie za dużo. - powiedziałaś, wymijając go i otwierając drzwi prowadzące do zsypu.
Szybko wyrzuciłaś śmieci i wróciłaś na klatkę. Chłopaka tam już nie było i bardzo dobrze, bo jeszcze byś na niego nawrzeszczała.
Weszłaś do domu i poczułaś zapach herbaty. Coś ci drgnęło w myślach i wchodząc do salonu, ujrzałaś Niela siedzącego po turecku na podłodze z kubkiem naparu w rękach.
- Nieel... - powiedziałaś, złowieszczo, łapiąc jakąś gazetę i zwijając ją w rulonik. Jak nie wyjdzie dobrowolnie, to przejdziesz do rękoczynów.
- Czo ? - powiedział, lekko unosząc brwi i przechylając głowę w bok. Twoje serce troszkę szybciej zabiło, bo wyglądał strasznie uroczo. Jednak nie dopuściłaś do siebie tego uczucia i odparłaś :
- Co ty tu robisz ?
- No jak ty nie chciałaś przyjść do mnie... To postanowiłem, że ja przyjdę do ciebie !
- Tak bez zaproszenia ?
- Nigdy byś mnie nie zaprosiła, więc... Się sam zaprosiłem.
- A zrobiłeś mi chociaż herbaty ? - powiedziałaś, rezygnując z wszelkich prób wygonienia go, bo to i tak nie miało sensu.
- Dobry pomysł - powiedział, wstając i podchodząc do ciebie - A chcesz gdzieś ze mną wyjść ?
- Nie ?


             ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


- Dzień dobry, ja po cukier. - powiedział tydzień później, wchodząc rano do twojego domu. Nauczył się już bez pukania, skubany.
- Dzień dobry, spożywczy jest obok.
- Okej, już nawet pytać nie będę, tylko sam sobie wezmę.
- Zacznę zamykać drzwi na cztery zamki.
- Mam klucze już do dwóch, pozostałe dwa zdobędę w pół godziny.
- Zmienię zamki.
- I tak nic to nie da. Znam cały twój dom na pamięć, więc nowe klucze znajdę stosunkowo szybko.
- Mieszkasz w tym bloku od tygodnia i lepiej znasz mój dom niż twój ?
- Jakoś tak wyszło. To wszystko przez to, że jakoś zawsze mi cukru brakuje.
- I zawsze przypadkiem w moje dni wolne od pracy przychodzisz o siódmej trzydzieści. - powiedziałaś, łapiąc się za skroń i wolną ręką łapiąc się za biodro.
- Nie mogę wytrzymać dwunastu godzin bez zobaczenia ciebie z cukierniczką w ręku.
- Masz jakiś dziwny fetysz ?
- Może... Nie no, żarcik. Po prostu twoje ręce, jak trzymają cukierniczkę mnie pociągają.
- Czyli masz fetysz na moje ręce ? - powiedziałaś, chowając je za sobą, jednak Niel złapał za jedną z nich i zaczął pokazywać na nią palcem.
- Dokładnie na żyłę, która staje się nadzwyczaj widoczna. gdy trzymasz cukiernicę. Jak trzymasz herbatę albo coś innego, tak bardzo jej nie widać.
- Jaki normalny człowiek ma fetysz na jakąś pojedynczą żyłę ? - powiedziałaś, wyrywając mu rękę i odsuwając się od niego na dwa kroki.
- Nie tylko na żyłę... - powiedział, zmieniając ton, z uroczego na seksowny - Na twoje usta też.
Zamurowało cię. Chłopak szybko pokonał dystans dwóch kroków, ale ty, ponieważ twoja ostrożność jest nadzwyczajna, samoobrona też (prawie jak aikido), kopnęłaś go z całej siły w czułe miejsce każdego faceta. On jęknął, złapał się w pasie i nawet nie biorąc cukru ze sobą, wybiegł jak najszybciej z twojego mieszkania.


                ~*~*~*~*~*~*~*~* ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~



Cześć, ja po...

- NIE ! - krzyknęłaś, zamykając przed nim drzwi. Specjalnie wstałaś wcześniej i z patelnią w ręku, stanęłaś przed nimi, by ten nawet nie spróbował ich otworzyć. Zaryglowałaś je i wróciłaś z powrotem do łóżka.

Obudziłaś się kilka godzin później, rozkoszując się jeszcze przyjemnym ciepłem. Jednak, szybko otworzyłaś oczy, mając wrażenie, że ktoś cię obserwuje.
Dokładnie sześć centymetrów przed twoją twarzą była twarz Niela, z charakterystycznym, uroczym uśmiechem. Chciałaś go kopnąć ale nie mogłaś, bo przyblokował twoje nogi swoimi. Po chwili zablokował też ręce, co sprawiło, że byłaś prawie bezbronna. Prawie.
W ułamek sekundy pokonałaś dystans sześciu centymetrów i ugryzłaś go w nos. Chłopak jęknął, puścił cię i zaczął tarzać się po podłodze. Co jak co, w ciągu trzech tygodni zdążył oberwać od ciebie w praktycznie każdą część ciała, ale to nos był jego słabym punktem. Wybuchnęłaś głośnym śmiechem. Chłopak po chwili też zaczął się śmiać, jedną ręką dalej trzymając się nosa a drugą za żebro.
Wyciągnęłaś telefon i zadzwoniłaś do swojej przyjaciółki.
- Halo ?
- Pomocy, pomocy, prześladowca na pokładzie. - mówiąc to, niechcący włączyłaś tryb "głośnomówiący"
- Ten twój pojebany sąsiad ?
- SAMA JESTEŚ POJEBANA ~! - krzyknął Niel, krzyżując ręce na piersiach. - Co ty jej o mnie naopowiadałaś ?
- To, że codziennie mnie prześladujesz, jak nie w kawiarni, to w domu, a znamy się trzy tygodnie !
- Bo chciałem cię zaprosić na kawę, ale to dziwnie zapraszać kogoś, kto pracuje w kawiarni na kawę, więc cały czas się zastanawiam na co.
- Na randkę ? - odezwała się twoja przyjaciółka z telefonu.
- Tak, na randkę ! - powiedział, łapiąc cię za rękę. - To kiedy ?
- Nigdy ? - powiedziałaś, patrząc się na niego jak na idiotę.
- Okej, czyli jutro o dwunastej. Będę czekał przed twoimi drzwiami.

4 komentarze: