piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział X - Nudne dni ? Raczej nie.

Nie odpowiedziałaś mu. Pociągnęłaś głośno nosem i chciałaś go wyminąć, ale w momencie, kiedy byłaś zaraz obok niego, złapał cię za ramię, co spowodowało, że się zatrzymałaś.
- Dlaczego płaczesz, wychodząc z tego domu ? - zapytał, patrząc się na rezydencję.
- Oppa - powiedziałaś, ignorując jego wcześniejsze pytania - dlaczego tu stoisz ? - pociągnęłaś głośno nosem. - Nie powinieneś się uczyć ?
- Nie mówmy o mnie - powiedział, patrząc się zmartwionymi oczami na ciebie - a o tobie.
Poczułaś, jak mimowolnie kolejna łza leci ci po policzku. Otarłaś ją szybko wierzchem dłoni a Minhyuk wypuścił głośno powietrze.
- Czyli muszę do niego pójść i się dowiedzieć. - zaczął podchodzić do bramy.
- Nie... - powiedziałaś cicho, ale ten, chyba cię nie usłyszał. Złapałaś go za rękę. - Nie idź.
- Mówisz mi nie idź... - powiedział drżącym głosem. Przestraszyłaś się. - Jak mam nie iść... Jaka gnida mogłaby doprowadzić dziewczynę do płaczu ?!
- Minhyuk. To nie jest... - nie dokończyłaś, bo ten ci przerwał.
- Nawet jeśli to co ? Już tyle razy widziałem, jak dziewczyny wychodzą od niego z płaczem. Myślisz, że spojrzę się na to obojętnie ? Kiedyś taki nie był... - westchnął. - Przed śmiercią jego brata, był z niego naprawdę kumpel. Że też swojego brata zastąpił macaniem dziewczyn. Żałosne.
Zamarłaś i puściłaś jego rękę. Spojrzał się na ciebie i złapał cię za ramię.
- Chodź, po mimo tego, że jest maj, jest dzisiaj dość zimno.
- Oppa, znam cię tylko dwa dni. Nie mogłabym...
- Zaufaj mi. - przerwał.
Po tym zdaniu, nawet nie poczekał i objął cię, przykładając twoją głowę do swojego ramienia. Przywarłaś do niego, a ten lekko się zaśmiał.
- No i co ? Ufasz mi, że się do mnie przytulasz ?
- Zamknij się, idioto.



                                       ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Poniedziałek. Trzeba zebrać się do szkoły.
Wczoraj B Bomb w ciszy odprowadził cię do domu. Resztę dnia spędziłaś na gapieniu się w ścianę, albo w książkę. Nie miałaś ochoty na nic sensownego, więc dość wcześnie położyłaś się spać.
Rano spokojnie wstałaś, ubrałaś się, zjadłaś lekkie śniadanie i wychodząc do szkoły, spojrzałaś się na zegarek.
10 minut za wcześnie. Idealnie.
Powolnym krokiem szłaś w kierunku szkoły, spoglądając w niebo. Dzisiaj było ciepło, co cię zdziwiło, bo pozostałe dnie były wyjątkowo zimne.
Minęło kilka minut i już byłaś przy szkole. Westchnęłaś i podreptałaś po schodach, prosto do szatni.
Pusto, nikogo nie ma. Rozejrzałaś się kilka razy i poszłaś do wyznaczonej szatni twojej klasie. Siedziała tam tylko jedna osoba, klasowy kujon.
No i cały dzień spieprzony, zajebiście. 
- Cześć. - Przywitałaś się niechętnie. - Gdzie reszta klasy ?
- Zapewne zaraz przyjdą. - powiedział, patrząc na ciebie z nad książki.
Westchnęłaś i wyjęłaś buty z szafki. Szybko je zmieniłaś i czym prędzej poszłaś pod salę, gdzie masz lekcje, bo nie miałaś ochoty przesiadywać tam z tym gościem.
Wyjęłaś telefon i wybrałaś numer mamy Zico. Przemyślałaś sobie wszystko i postanowiłaś zrezygnować z korepetycji. Chciałaś tylko odebrać zapłatę, a znając swoje nieszczęście, przyniesie ci je właśnie chłopak.
Po krótkiej, treściwej rozmowie, pani przeprosiła za swojego syna i powiedziała, że postara się jak najszybciej dać ci pieniądze. W tej chwili zadzwonił dzwonek na przerwę.
Zza drzwi wyłonił się B Bomb. Kiedy cię zobaczył, uśmiechnął się i puścił ci oczko, a potem wrócił do rozmowy z Jaehyo.
Klasa Zico, klasa Zico...
Szybko wyjęłaś książkę i schowałaś za nią głowę, udając, że czytasz.
Spanikowałaś. Zupełnie spanikowałaś. Miałaś ochotę uderzyć się mocno z plaskacza by się opanować, ale powstrzymałaś się od tego czynu, który zapewne skończyłby się piekącym śladem na twarzy.
Zastanawiałaś się, dlaczego tak reagujesz. Przecież jedyne co on robił, to tylko molestował cię na każdym kroku i nic więcej.
Nic więcej ?
Śmiał się ze mną...
Spał ze mną w jednym pokoju...
Przytulał mnie...
Całował się ze mną...
Kąpał się ze mną w jednej wannie...
Płakał przy mnie...
Poczułaś jak oczy nachodzą ci łzami. Potrząsnęłaś głową i wróciłaś do "czytania".  Kiedy zadzwonił dzwonek ogłaszający lekcję, wychyliłaś głowę znad książki i aż pisnęłaś z przerażenia.
Nad tobą nachylał się B Bomb. Miał skrzyżowane ręce na piersiach i przyglądał ci się badawczo.
- Tak się zastanawiam... - Zaczął, przechylając głowę w bok. - Jakie słowo cię tak bardzo zastanowiło, że od pięciu minut gapisz się ciągle w to jedno miejsce.
- To się zastanawiaj, Idiotoppa. - odepchnęłaś go nogą i wstałaś, otrzepując ubrania.
- Pewnie manualnie... Albo zawiesina... Wiertarka, wiosło, autobus, śmigło...
- Idź na lekcję. Spóźnisz się jeszcze.
- JESTEM OD CIEBIE STARSZY, WIEM CO ROBIĆ.
- Więc czemu nie zdałeś, Idiotoppa ?
-.... - Minhyuk ucichł na chwilkę, jakby się nad czymś zastanawiając. - Fak ju. Idę na lekcje.
Uśmiechnęłaś się i chłopak odszedł w chwili, kiedy akurat przyszedł nauczyciel.



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Po nudnym dniu w szkole, wróciłaś do domu i odrobiłaś lekcje. Ponieważ to dzisiaj "dyżur" w kuchni mieli twoi bracia, poszłaś oglądać telewizję i po niedługim czasie, poszłaś spać.

Obudziłaś się dosyć wcześnie, więc spokojnie się ubrałaś i zjadłaś śniadanie.
Kolejny spokojny dzień, taki jak wczorajszy.
Nudny. *poprawiłaś się w myślach*. Po prostu nudny.
Dziesięć minut wcześniej niż powinnaś wyszłaś z domu i spacerkiem poszłaś do szkoły.
W szatni tym razem nikogo nie było, więc także szybko zmieniłaś buty i poleciałaś pod salę, gdzie miała odbyć się twoja pierwsza lekcja - historia.
Zastałaś tam twoją koleżankę z klasy. Długie, czarne włosy i przenikliwe, niebieskie oczy, chowające się za grubymi okularami, sprawiało, że nie rozmawiałaś z nią zbyt często. Jednak wydawała ci się osobą miłą, lecz nieśmiałą.
- Hej. - przywitałaś się. - Nie ma nikogo ?
- Nie. - uśmiechnęła się - Zapewne za pięć minut zaczną się zbierać. Jak zawsze.
Odwzajemniłaś uśmiech i miałaś już usiąść, kiedy poczułaś, jak ktoś szarpie cię za ramię. Uderzyłaś nim o ścianę i zacisnęłaś oczy, oczekując ataku.
Po chwili oczekiwania, otworzyłaś je i ujrzałaś napastnika.
Tym, który cię szarpnął, był Zico. Mocno wkurwiony Zico.
- Co ty sobie wyobrażasz ?! - wykrzyknął na pół szkoły. - Co ci odwaliło ?!
Przełknęłaś ślinę i spojrzałaś się na niego z udawanym zdziwieniem.
- O co ci chodzi przecież ja...
- O co mi chodzi ? O co mi chodzi ?! - wykrzyknął. Niektóre drzwi od klas zaczęły się otwierać, pokazując głowy zainteresowanych uczniów krzykami na korytarzu. - Dlaczego zadzwoniłaś do mojej matki ?! Dlaczego zrezygnowałaś z korepetycji ?!
- Dlaczego... - Łzy naszły ci do oczu. - Nie pomyślałeś, że może mnie to ranić ?! Że mam tego dość ?! Że... Że...
- Że co ?! Masz już mnie dość ?! Nie możesz mnie niczego nauczyć ?! A może chodzi o coś innego, co ?! Oświeć mnie, bo nie wiem !
Nie odpowiedziałaś i spuściłaś wzrok. Coraz więcej ludzi zebrało się na korytarzu, obserwując tę scenę.
Zico sięgnął po coś, co miał w kieszeni. Jak się okazało, była to koperta, którą po chwili wręcz rozerwał i pokazał ci zawartość.
- Proszę ! To jest to, czego chciałaś ! - Rzucił tym w ciebie, wysypując wszystkie banknoty, - Teraz jesteś szczęśliwa ?
Po tym zdaniu, rzucił na ciebie ostatnie spojrzenie pełne pogardy i odszedł, wśród szeptu tłumu, który zdążył się nagromadzić w trakcie kłótni. Łzy poleciały ci z oczu i osunęłaś się na podłogę.
- Co się tu... - usłyszałaś z przeciwnego końca korytarza znajomy głos. - .______., .______. !
Nie podniosłaś głowy. Widziałaś jak łzy skapują na posadzkę, kiedy nagle ktoś złapał delikatnie za twój podbródek i skierował do siebie.
Tak jak myślałaś. B Bomb. Jego oczy, które były wcześniej były przerażone, zdawały się powoli rozumieć sytuację i przeradzać w gniew.
Rozejrzał się i dostrzegł oddalającą się za rogiem korytarza sylwetkę Zico. Wstał i nie zwracając uwagi na przyglądającemu mu się tłumowi,  pobiegł w jego kierunku.
Jeżeli już mowa o tłumie, ten stał jak wryty. Śledzili każdy twój ruch i każdy ruch Minhyuka. Jedyne, co zdawałoby się od nich słyszeć, to bicia ich serc i przyspieszone oddechy.
Kiedy B Bomb zniknął za rogiem, zdawałoby się, że cisza jeszcze bardziej narosła.
Nie trwała jednak długo.
Po chwili  usłyszałaś jak ktoś uderza z impetem o szafki naścienne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz