wtorek, 14 października 2014

Jagody [ADD x ELESIS cz.1] [ELSWORD]

Jest to opowiadanie z Elsword, ale Ci nie zainteresowani także mogą to przeczytać :D.
Dawno niczego nie dodawałam, ja wiem... Ale teraz postaram się dodawać coś częściej! :D

Ostrzeżenia - przekleństwa, szczególnie w bonusie ^^'.




Wiele dziewczyn pragnie, by w ich życiu pojawił się książę, który odmieni ich los i zabierze do swojego królestwa.
Czy jednak jest to dobre? Czy chce się spędzić  resztę swojego życia z księciem?

*ELESIS*

Kolejny zwyczajny i nudny dzień. Nie mam z kim trenować, ponieważ mój claymore jest uszkodzony. Zostawiłam go u zaufanego kowala, który powiedział, że broń będzie najpóźniej za tydzień.
Z braku zajęcia błąkałam się po lesie zbierając różnorakie jagody i wykopując korzonki dla brata. Co prawda powiedział mi, że wróci dopiero za trzy dni, ale postanowiłam ugotować mu coś smacznego.
Pojechał do tych swoich kolegów. Co kolejny, ten bardziej żałosny. Każdy jest słaby i nie potrafią nawet podnieść miecza na wysokość kolan.
Zbierałam czerwone, jak kolor moich włosów, jagody, kiedy usłyszałam szyderczy śmiech, a za nim niosące się po lesie kilka kolejnych. Cholera, gdzie mój claymore kiedy jest mi potrzebny?! Dźwięk ewidentnie dobiegał zza moich pleców.
Powoli odwróciłam wzrok, ale ostatnie co pamiętam to szereg ogrów i świst maczugi uderzającej o moją głowę.



*ADD*

- I kolejny z głowy! - wykrzyknąłem odcinając głowę goblinowi moim dynamo. - Jeszcze kilka i śliny goblina starczy mi na rok badań!
Nachyliłem się z kolejną ampułką z mojej drogiej kolekcji "Najznakomitsze Ampułki w Elder!". Co prawda, "Ampuły 436-09" są pojemniejsze, ale trzeba przyznać, że Elderowskie ładniej wyglądają na półce.
Po napełnieniu wstałem, otrzepałem moje czarne, z fioletowymi akcentami, ubranie i poszedłem w stronę kilku rozłożystych dębów.
Po ominięciu, zobaczyłem grupkę, no, może więcej niż grupkę, trzymetrowych ogrów nachylających się nad krzakiem pełnych krwistoczerwonych jagód. Głodni są? Matka ich nie nakarmiła? Cofnąłem się o kilka kroków i zacząłem oceniać moją szansę na ominięcie ich bez żadnej szkody.
Zaraz, zaraz! To są te niebieskowłose! Czytałem o nich w jednej ze starych ksiąg z mojej biblioteki. Podobno kamienie, które mają jako znacznik pośrodku czoła i na rękach potrafią przemienić każdą bezużyteczną broń na śmiercionośne narzędzie! Do tego, każda zbroja zostanie ulepszona o kilka poziomów i zostaną dodane atrybuty.
Staje się to tak dlatego, ponieważ te "magiczne kamienie" to tak naprawdę niezwykłe skały które dodają poziomy przedmiotom z kawałkami eldrytu - większymi lub mniejszymi, lecz zawsze w jakiejś ilości. W przeszłości, pewna skalna plaża, czyli miejsce zamieszkania ogrów, została zasypana kawałkami eldrytu, a same ogry z ciekawości zaczęły je zwyczajnie jeść. Mówiłem już, że to prymitywne istoty? Nic tylko uderzyć ich w mordę i zabrać te kawałki do badań.
Skupiłem trzy czwarte mojej many w jednym punkcie i po chwili moje dynama przeszyły ich na wylot, oblewając wszystko dookoła krwią.
Odruchowo wytarłem ręce z obrzydzeniem. Mogłem chociaż wziąć jednorazowe rękawiczki, by czuć się bezpiecznym. I do tego będę musiał jeszcze czyścić moje dynama do połysku. Ale za tę cenę, przynajmniej będę miał te cholerne kamienie.
Rozejrzałem się jeszcze kilka razy. Nie było śladu większej ilości ogrów, więc cichym i szybkim krokiem podszedłem do miejsca, gdzie leżały trupy.
Zacząłem przeliczać.
Niebieskowłosy, niebieskowłosy, niebieskowłosy, czerwonowłosy, niebieskowło... Czekaj, co?
Nie czytałem nic o czerwonowłosych ograch. Z tego co kojarzę, takie nie istnieją.
Ale nie! To jest chyba człowiek! Przesunąłem nogą maczugę jednego z ogrów i wyraźnie zobaczyłem lekko zakrwawione, małe ciało... Kobiety? Pierwszy raz w życiu widzę inną kobietę po za moją matką której nie pamiętam. Ale te wybrzuszenia na piersi ewidentnie wskazują na płeć żeńską.
Przykucnąłem i odgarnąłem jej krwistoczerwone włosy z twarzy. Niestety, te były zakrwawione. Poczułem szybsze bicie centrum narządu układu krwionośnego strunowców, stawonogów, pazurnic, mięczaków i ramienionogów zwanym potocznie sercem, przerażony odbiegłem i wytarłem rękę o najbliższy mech przy dębie. Dokładnie tak, by nie została nawet kropelka zaschniętej krwi.
Dalej przerażony, ale zaciekawiony zerknąłem na dziewczynę. A jeśli nie oddycha? Fajnie by było, miałbym na kim robić badania.
Ale tak właściwie, to co za różnica? Żywa będzie lepsza, będę mógł badać na jakiej zasadzie działa nasze życie. Bądź co bądź, nie miałem okazji na sobie eksperymentować.
Zawahałem się. A może jednak zostawić ją w spokoju? Tylko, że będzie dobrym obiektem badań...
Przełknąłem głośno ślinę i powoli do niej podszedłem. Znowu przykucnąłem i drżącymi palcami przytknąłem je do jej szyi, do pulsu.
Wyraźnie było czuć przepływającą krew.
Dobra!
Biorę ją na badania!
Tylko jak ja ją przeniosę... Przecież jest cała w krwi... Fuj.





*BONUS - PERSPEKTYWA WIEWIÓRKI KTÓRA TO WSZYSTKO WIDZIAŁA Z NAJBLIŻSZEGO DRZEWA*


A więc tak. Widzę sobie jak taka typiara - na oko z szesnaście lat - chodzi i podpierdala moje jagody! No kurwa, nie dość, że inne wiewióry podkradają moje orzechy, to jeszcze jakaś dziewka mi jagody zajebuje!
Ale nie miałem odwagi jej atakować. Jej bicepsy wydawały się groźne.
Podeszła do mojego ukochanego krzaczka z krwiostoczerwonymi jagódkami, kiedy zobaczyłem tych jebaniutkich bandytów, tych ogrów, co z ich paszczy na kilometr jebie... W każdym razie spuściłbym im wpierdol, gdyby nie to, że jestem taki niski...
Bum i dziewczyna leży nieprzytomna. Minęło je więcej jak minuta, a ogry też leżą martwe.
Co się do jasnej cholerki dzieje?! Widzę jak białowłosy psychol podchodzi do dziewczyny, patrzy się przez dłuższy czas na jej cycki, maca ją po włosach, spierdala do najbliższego drzewa i później maca drzewo, ale po dłuższej chwili dalszego gapienia się na jej cycki, bierze ją na plecy i spierdala gdzie pieprz rośnie.

CO TU SIĘ WŁAŚNIE STAŁO?!


2 komentarze:

  1. Ogólnie to zarys fabuły ciekawy, a opis wiewiórki nawet zabawny ;p
    tylko że brakuje mi tu opisów emocji, uczuć, albo czegokolwiek innego, a tutaj jest sama akcja.. ://
    I jeszcze jak już piszesz coś na podstawie gry to w sumie lepiej by chyba było jakbyś ominęła określenia typu level, poziom, punkty itp. i zastąpiła je czymś innym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, jest to opowiastka pisana zupełnie na lajcie, nazwałabym to raczej jakimś prologiem do prawdziwej historii.
      A co do lvl i punktów, to specjalnie daję coś takiego, gdyż bez tego gra nie ma zupełnie sensu a ma mieć to taki inny klimat niż typowe opowiadania z gier. Będzie to o samej istocie gry, więc siłą rzeczy, lvle i inne upgrade'y muszą się znaleźć xd.
      I dziękuję za komentarz.

      Usuń